Postaram streścić się wam tydzień w Gdyni bez samych zdjęć na terenie festiwalu, bo te będą w następnym poście.
Takie opaski były nam nierozłączne na czas pobytu na polu namiotowym, miałam tyle szczęścia, że nie został mi na ręce od opaski nieopalony ślad. :)
Pierwszy dzień spędziliśmy na molo patrząc na morze i smażąc się na słońcu w oczekiwaniu na noclegi w dzielnicy Witomino.
Nie dało rady bez piwa Heineken.
Po przybyciu na pole namiotowe lekki deszcz, który nam towarzyszył tylko wtedy, przestał padać i na niebie pojawiła się piękna tęcza.
Tutaj picie rozcieńczonego soku pomarańczowego w kubku z canona.
Bardzo częsty widok przelatującego helikoptera.
Widok z wieży widokowej na miasto Gdynia.
Odpoczywanie na leżaczkach w centrum.
Na polu namiotowych też mieliśmy trochę czasu na odpoczynek i leżenie. :)
Tutaj postanowiliśmy zwiedzić Muzeum marynarki wojennej w Gdyni.
Zdjęcie prawie jak w lustrze z miniaturą kombinezonu nurka.
I nieudolna próba podniesienia repliki butów takiego nurka.
Schody prowadzące na kolejny poziom muzeum.
I widok zza okna.
Początek zwiedzania Okrętu wojennego ORP Błyskawica.
Pod podkładem.
I nietypowe miejsce dla skrzynki pocztowej.
Wejście tylko dla personelu.
Centrum Gdyni.
Oglądanie organizmów z Akwarium Gdyńskiego i typowy przykład neotenii czyli osiągnięcia dojrzałości płciowej przez larwy. Asolotl bądź jak dla niektórych pływająca świnia :).
Rozgwiazdy.
Płaszczka.
Puszka coca coli, której napis można było wykonać samodzielnie.
I orzeźwienie w morzu podczas odpalania się na pełnym słońcu! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz